-Wstawaj! Zaspaliśmy! – mówię gwałtownie wstając z łóżka. –
Andrzej! – potrząsam Twoim ramieniem.
-Mhmm? –mruczysz przewracając się na drugi bok.
-Wiem, że wyciągnięcie Cię z łóżka graniczy z cudem, ale do
jasnej cholery, Andrzej jest po 10! – biegam po sypialni, zbierając rozrzucone
wczorajszej, namiętnej nocy ubrania.
-Co?! – dopiero teraz dochodzi do Ciebie, że od pół godziny
powinieneś być na treningu. - Fuck!
Obydwoje latamy po całym mieszkaniu, klnąc pod nosem, robiąc
jeszcze większy bałagan niż był.
Wybiegasz bez słowa z
mieszkania, a ja patrząc na zegarek dochodzę do wniosku, że i tak już trzy
lekcje minęły i nie opłaca mi się jechać do szkoły. Zaparzając gorącą kawę
siadam w fotelu z książką w ręku i zatapiam się w lekturze.
Z powieści wyrywa mnie dzwonek, powiadamiający o nadejściu
smsa.
Wrócę po wieczornym
treningu. Muszę coś załatwić na mieście.
Kilka minut po dwudziestej wchodzisz do mieszkania z całych
sił trzaskając drzwiami. Zaskoczona twoim ruchem, patrzę na Ciebie, podczas gdy
ty rzucasz torbę, kopiąc ją w bok.
Bez słowa wchodzisz do kuchni, przeszukując szafki, trzaskając
drzwiczkami.
-Yyyyy, cześć? –
-Cześć – burczysz pod nosem, i siadasz na wysokim krześle w
kuchni. Podchodzę do Ciebie, kładąc rękę na twoim ramieniu. Z obojętnością,
niemiłym ruchem ją strącasz.
-Hej, możesz mi powiedzieć o co ci chodzi?!
-O nic. – mówisz szorstko, nie podnosząc na mnie wzroku.
-Aha, no to, bo ja jestem ślepa. – mówię z ironią w głosie
-Może i jesteś, nie wiem.
-Andrzej, nie bądź bezczelny!
-To zostaw mnie w spokoju! – krzyczysz mi prosto w twarz,
stojąc cholernie blisko mnie.
-Proszę bardzo. – rękoma odpycham Twoją klatkę piersiową,
popychając Cię lekko w tył.
Wybiegam z kuchni, chwytając w pośpiechu tylko kurtkę i z
trzaskiem wychodzę z mieszkania. Słyszę jeszcze głośne Jaśka, do cholery! Ale szybko zbiegam ze schodów, z rozmachem
otwieram drzwi klatki schodowej.
Włóczę się po Bydgoszczy, narzekając na swoją głupotę, bo
nie zabrałam ani portfela, ani telefonu. W dodatku jest mi cholernie zimno, bo
o szaliku czy czapce też zapomniałam. Cudem udaję mi się dojrzeć wskazówki na
moim zegarku. Dwudziesta druga pięćdziesiąt.
Bydgoszcz jest przerażająco cicha, żadnego
hałasu, żadnej żywej duszy. Idąc ulicą Piotrkowską, widzę jakąś postać. Stoi jakieś dziesięć metrów ode mnie.
Mężczyzna. Z papierosem w dłoni. Chcę bez hałasu się cofnąć, iść w drugą
stronę. Zauważa mnie. Idzie w moim kierunku. Odwracam się i biegnę, najszybciej
jak mogę. Goni mnie, jest blisko.
*
Wiem, że tak szybko, ale to taka wymiana z Li.
To jak, z kim zobaczę się w poniedziałek i wtorek na Łuczniczce? ;3
A jeśli ktoś nie widział, to zapraszam na Bartusia.
Ze mną!
OdpowiedzUsuńWiki, ja Cię bardzo lubię, wiesz to. Lubię też Andrzeja, też to wiesz, ale ja bardzo nie lubię tego zakończenia. I naprawdę w poniedziałek możesz poczuć się dźgana po żebrach, Kobietko.
UsuńPomacham Ci z mojej dwudziestki piątki!
A ja odmacham z dwudziestki szóstki!
UsuńI weź, dźganie nie jest fajne!
Niegrzeczny Andrzej, niegrzeczny. Nieważne, co go tak wkurzyło, Jaśka nie zasłużyła na takie traktowanie. Ale facet to facet, jemu tego nie wytłumaczysz...
OdpowiedzUsuńO matko! Znów ten ciemny pokój, ja i rozdział.. mój mózg eksplodował wizjami dalszych zdarzeń. Nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale Andrzej był chamski kuźwa. Zranił mnie tym dogłębnie. Dość szybko się poprztykali, taka szalona akcja.. ale.. ale.. co dalej?! Jejku. Żeby jej się tylko nic nie stało. Andrzej tego nie przeżyję, a wraz z nim będę cierpieć ja.
OdpowiedzUsuńWrona, co to za bulwers, ja się pytam?! I niepokoi mnie te gość. Mam nadzieję że Jaśka zdąży mu zwiać.
OdpowiedzUsuńAndrzej zachował się jak zachował. Nie powinien w ten sposób postępować.
OdpowiedzUsuńAndrzej miał tylko zły dzień, czy też dowiedział się czegoś związanego z Michałem i przeszłością Jaśminy?
OdpowiedzUsuńA Jaśka zdąży uciec, prawda? No chyba, że to Michał. Przed Michałem się nie ucieka :D
Zakochałam się w tym odcinku *.* Ale kim jest ten pan paląc fajurę?
OdpowiedzUsuńpfyryry, ze mną się zobaczysz, ale we wtorek! ♥
OdpowiedzUsuńAndrzej, bucu, coś ty odwalił? Ja rozumiem, że można być złym, ale nie trzeba od razu fukać i obrażać się na cały świat, który, notabene, wszystkiemu nie jest winny.
Uciekaj, Jaśka, uciekaj!
Pierwsze, co przyszło mi na myśl podczas czytania tego rozdziału, przyszła mi piosenka z kabaretu: "Andrzejjuuuu, Andrzejuuu, rety, rety, jeju! Łajdaku, przeklęty, przepadnij w odmęty." :D Kurde ciekawa jestem czemu przyszedł do domu taki nabuzowany. Uwielbiam jak facet przychodzi podminowany, bąka coś pod nosem i obraża się na cały świat, zamiast usiąść i porozmawiać na spokojnie... -.- Mam nadzieję, że Jaśka zdąży zwiać przed tym tajemniczym mężczyzną! Jaśka, run!
OdpowiedzUsuńMYŚLE ŻE TEN FACET JĄ DOGONI I BĘDZIE CHCIAŁ COŚ ZROBIĆ. I WTEDY WKROCZY WINIAR I JĄ URATUJE
OdpowiedzUsuńooo nie nie... Andre gdzie jesteś musisz ja uratować ^^
OdpowiedzUsuńTo zakończenie nie powinno być zakończeniem...
OdpowiedzUsuńNo w takim momencie?
OdpowiedzUsuńGenialne.
Czekam z niecierpliwością na kolejny
Jestem już, wszystko nadrobiłam :-) Co takiego stało się Andrzejowi? Czego się dowiedział? Jestem ciekawa jak się ta sprawa potoczy:)
OdpowiedzUsuńPokłócili się? Tylko tak na dobrą soprwę nie mam pojęcia o co... No i kim jest ten tajemniczy mężczyzna? Czekam na kolejny i pozdrawiam http://szczescierodzinamiloscwygrana.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNie zastanawiaj się dziewczyno, spierniczaj stamtąd...
OdpowiedzUsuńAndrzej ma humorki. Andrzej jest zły. Andrzej, wyjdź i wróć, jak już będziesz w dobrym humorze.