Poniedziałek. Cholerny poniedziałek, którego nikt nie lubi.
A mnie on jakoś nie przeszkadza, dzień jak co dzień. W sumie
to nawet go lubię.
Za to Ty go nie cierpisz. Latasz po mieszkaniu, mówiąc, że
jesteś spóźniony, że trener urwie Ci głowę, że zaspałeś, że jest nie fajnie.
A ja siedzę na wysokim krześle śmiejąc się z Ciebie,
popijając pyszną kawę i ciesząc się tym, że dziś mam na dziesiątą.
Gdzieś pomiędzy sznurowaniem butów, a zapinaniem kurtki
podchodzę do Ciebie i całuję w policzek, mówiąc że kończę o piętnastej. Ty
rzucasz tylko krótkie okej i
wybiegasz z mieszkania.
Około dziewiątej zbieram się już do szkoły, mimo zakazu
lekarza. Ale przecież ostatnia klasa technikum weterynarii, matura zbliża się
wielkimi krokami, nie mogę pozwolić sobie na duże zaległości.
Siedząc na niezwykle porywczym przedmiocie, jakim jest
higiena zwierząt myślami byłam już w mieszkaniu, razem z Tobą. Gdy zadzwonił
dzwonek, niemal wybiegłam z sali i pognałam na tramwaj. Wchodząc do mieszkania
zobaczyłam Ciebie, tak słodko śpiącego na kanapie, z książką w ręku. Wstawiam
wodę na kawę i od razu wyciągam książki, siadam na miękkiej pufie i zaczynam
się uczyć. Technikum weterynarii to cholernie trudna szkoła, ale przecież sama
ją wybrałam. Nie zdążę się obejrzeć, a
mija godzina siedemnasta, a mnie zamykają się oczy. Z letargu wyrywasz mnie Ty,
wpychając mi się centralnie na kolana.
-Andrzej, złaź ze mnie słoniu!
-Czemu mnie nie obudziłaś?
-Bo na pewno byłeś zmęczony po treningu. – mówię i wtulam
się w Twój bok
-Wiesz, że cię kocham? – mówisz ni stąd ni zowąd
-Wiem głuptasie. Co na treningu?
-To co zawsze, dużo pracy. Piotr dał nam wolne, nie ma
wieczornego treningu. Poza tym będą jakieś zmiany w zespole. – mówisz niezbyt
optymistycznie
-Co? Jakie zmiany? Nie cieszysz się?
-Nie o to chodzi. Po prostu jesteśmy jakby jednością, jednym
organizmem, a jak dojdzie ktoś nowy, to może to zepsuć.
-Andrzej, czemu podchodzisz do wszystkiego tak
pesymistycznie? – pytam z lekkim wyrzutem
-Jaśmina, nie prawda. Prezes nie chcę nam powiedzieć kto to,
w środę ma przyjść na pierwszy trening. Nie chodzi o to, że nie chcemy nowego
zawodnika, tylko boimy się, że cała drużyna na tym ucierpi.
-Nie myśl o tym w ten sposób. A najlepiej w ogóle o tym nie
myśl. – jeżdżę paznokciami po Twoim t-shircie. Podnosisz mój zeszyt leżący na
podłodze i próbujesz rozszyfrować te bazgroły.
-Zostaw, to i tak nie dla ciebie. – mówię, bo wiem że nie
rozumiesz z tego ani słowa.
-Masz rację. Zawsze ciągnęło cię do zwierzaków. Pamiętasz
jak mieszkaliśmy w Warszawie, to tam, za rzeką była taka mała stajnia i po łące
biegały konie. Zawsze tam chodziliśmy i karmiliśmy je jabłkami.
-Pamiętam. Kiedy to było... Zobacz, ja mam dwadzieścia lat, ty
dwadzieścia pięć. Poznaliśmy się jak mieliśmy ile lat? Pięć? Sześć? Siedzieliśmy
w jednej ławce, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Dla Ciebie przeniosłam się do
Bydgoszczy, pamiętasz te kłótnie? Mówiłeś, że mam zostać w stolicy, skończyć
szkołę. Że tu się zmarnuję. Nie miałeś racji. Tutaj, przy tobie na nowo odżyłam
po tym wszystkim. I proszę, nie mów nic. Kiedyś opowiem Ci wszystko. Wszystko
co stało się w tej pieprzonej Łodzi. – nie mogłam dokończyć zdania, czując
spływającą łzę po moim policzku, która spadła na Twoją klakę piersiową, mocząc
koszulkę. Ująłeś moją twarz w dłonie i wyszeptałeś kochanie, nie płacz. Ja nie nalegam, czekałem już dwa lata, poczekam
więcej. I namiętnie mnie pocałowałeś.
*
Dodaję, bo mnie Li szantażuję trochę.
Wiecie co? Obiecałam sobie, że to coś będzie ostatnim czymś.
Ale chyba jednak nie, bo ciągnie mnie do tego pisania.
I teraz mam prośbę do was, o kim chciałybyście poczytać?
Przyjmę każdą waszą propozycję :)
A teraz żegnam się, do kwietnia!
klepię
OdpowiedzUsuńPragnę więcej, szybciej, teraz, już, zaraz.. Chcę już kolejny rozdział! Wciągnęło mnie niesamowicie. Już mam milionów planów odnośnie dalszych wydarzeń. I kto będzie tym nowym zawodnikiem? W każdym razie: kocham to jak oni się kochają. Jeśli ktoś między nich wkroczy, to będę bić, gryźć i drapać! Akyrz! [ MSarlena ] Świetny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńSłoooooooooooodziaku mój ♥
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię trochę szantażowałam, bo Andrzejko jest totalnie do serca przyłóż. I w ogóle to czy to czasem nie szanowny Ogień się pojawia na horyzoncie?
Hukło Cię z tym kwietniem, Wiki?
jakie ostatnie? co ty mi tu pieprzysz? -.-
OdpowiedzUsuńTak w ogóle, to takie to jest kochane, wiesz? :) I przyjemnie się czyta.
Żadne ostatnie, chyba nikt ci na to nie pozwoli. ;>
OdpowiedzUsuńAndrzej jest tutaj taki kochany, że aż się ma ochotę go wyściskać.
Nono, czyżby już nasz Winiar? Te wydarzenia w Łodzi miały coś wspólnego z nim?
Czekam na dalsze. ;)
Andrzeju, kocham Pana! *.* Nie dość, że gburowaty, męski, to do tego czuły i opiekuńczy. Nie nalega, nie naciska, tylko czeka aż dziewczyna sama się otworzy. Czyżby chodziło o pana M.W? Tak coś czuję. I coraz bardziej mnie to niepokoi. Jaki kwiecień, ja się pytam?! Zejdę na zawał do tego czasu!
OdpowiedzUsuńBuziaki, S. ;*
p.s. Też nie lubię poniedziałków. Zdecydowanie -.-
Wielbię Wronę, a ty temu uwielbieniu tylko pomagasz. A i wielbię Twoje twory, wiesz?:D O, wyczuwam zamieszanie z Winiarskim w tle.^^ Jak do kwietnia? Nie wytrzymam! :P
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod tym rękami i nogami - ja również nie lubię poniedziałków... Zwłaszcza, jeśli kac po niedzieli męczy. :P
OdpowiedzUsuńWrona w Twoim wydaniu jest prze-u-ro-czy. I choć w rzeczywistości zbytnio za nim nie przepadam, to myślę, że właśnie ta historia sprawi, że moja sympatia do niego nieco wzrośnie. :)
Strasznie mnie ciekawi kim będzie ten nowy zawodnik Delecty, hmm... No i te wydarzenia z Łodzi... Coś mi mówi, że będzie to ta sama osoba. Tylko kto? :)
pozdrawiam
Patex
oooo :D dobre ^^ Dzięki Tobie polubiłam Wronę :D
OdpowiedzUsuńaj, Wrona jest kochany, taki zabiegany, wbijający na kolana i w ogóle. Ciekawe co tam się takiego wydarzyło... Hm?
OdpowiedzUsuńPisaj, ja lubić.
AAA
Rozumiem, że dostanę świeżutkiego, pachnącego MW13 na urodziny me? :>
A ta niespodzianka w drużynie to kto ?? oby nie namieszał tylko :) kochany Andrzej ^^
OdpowiedzUsuńAndrzej jest kochany ;) Zastanawia mnie co takiego stało się w Łodzi? Mam nadzieje, że niedługo Jaśmina wyjawi prawdę ;)
OdpowiedzUsuńJeśli możesz to informuj mnie na gg 32765106 o nowościach ;)
Pozdrawiam:*
Obrażam się. Mój mąż jest bez przerwy odrzucany. :c
OdpowiedzUsuńKurde, między nimi jest jakaś taka relacja, której ja po prostu zazdroszczę. Może dlatego, że ja, cholera jasna, takiej nie posiadam. So sad.
Nie może być ostatnie i dobrze, że Cię ciągnie. Bo jak zwykle genialnie napisane :*
OdpowiedzUsuńKomentarz nie przeszedł cenzury...? ;)
OdpowiedzUsuńBoję się tej Łodzi, bo epitety "ta pieprzona" nie zwiastuje niczego dobrego.
Mam nadzieję, że choroba to coś błahego.
Nikola Kovacevic, Miłosz Hebda, Piotrek Hain, Mateusz Mika. ;D
KOCHANE DZIEWCZĘTA, PODAWAJCIE SWOJE TYPY! :P
Kovacević, Buszek i Schops - bardzo mi o nich brakuje opowiadań. :D
OdpowiedzUsuńZ tego ferworu zapomniałam dopisać, że będę odwiedzać Twoje opowiadanie, bo zanosi się na cholernie ciekawe. :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOhh! No nieźle. Coś się wydarzyło i czuję, że jest mocno okropne... :( Andrzej jest taki słodki *.* I tak myślę kim jest ten nowy zawodnik... Hmm.
OdpowiedzUsuńO Shopsie ;D
OdpowiedzUsuńWłaśnie, właśnie popieram poprzedniczkę chciałabym jakieś opowiadanie O Jochenie
OdpowiedzUsuńJESZCZE JEDNO O WINIARZE :)
OdpowiedzUsuńCoraz ciekawiej sie robi
Informuj
POZDRAWIAM
WINIAROWA:)
Jaki kochany rozdział ;) Może coś o Boninfante, Bąkiewiczu? ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, belchatowska-ulica.blogspot.com
Andrzej??? Jeszcze tylko Misiek i będę szczęśliwa :)Misiek w sensie nowego opowiadania, niekoniecznie jako łódzka zmora.
OdpowiedzUsuńpitu pitu, nie ostatnie! A Wronę i Miśka (ze zdarzenia z Łodzi?) kocham <3
OdpowiedzUsuńAndrzej jest kochany :)
OdpowiedzUsuńŚwieża krew w drużynie? No to będzie ciekawie, bardzo ciekawie. Ich relacje są wspaniałe, czasami zazdroszczę jej, że ma w nim takie wsparcie.
OdpowiedzUsuń